Recenzja filmu

Mistrz tańca powraca (2011)
Christian Bonke
Andreas Koefoed

Slawik Krykliwy powstaje

Wszystko, co najistotniejsze, rozgrywa się między Anną i Slawikiem. Ich związek jest filmowym lustrem, w którym odbijają się wszystkie nadzieje, lęki i nieprzepracowane obsesje bohatera.
Tytułowy mistrz tańca ugania się za duchem. Za cieniem szybszego, zwinniejszego i silniejszego tancerza. Kiedyś pochodzący z Ukrainy Slawik Krykliwy zdobywał tytuł za tytułem – odebrał latynoskie rytmy południowcom, dzielił i rządził na międzynarodowych turniejach. Teraz, po nagłym przerwaniu kariery i długim milczeniu, postanawia wrócić na parkiet. Poniewczasie?

34-letni Slawik ma coraz silniejszą wolę i coraz słabsze ciało. Odzywa się kontuzja biodra, mięśnie tracą sprężystość, kości wydają się jak z ołowiu. W każdym innym sporcie ślady fizycznego zmęczenia bohater nadrobiłby doświadczeniem, ale taniec jest bezlitosny: na parkiecie liczy się show i seks, a zmęczony tancerz nie jest wiarygodnym symbolem ani jednego, ani drugiego. Slawik ma jednak coś, czego innym sportowcom brakuje: sztuka, której hołduje, nierozerwalnie splotła się z jego życiem. W tej rozgrywce może więc zagrać va banque.  

Bohater kładzie na szali miłość swojej tanecznej partnerki, Anny Melnikovej. Zbliżając się z każdym krokiem do turniejowego parkietu, o krok oddala się od swojej kochanki i muzy. I właśnie na tym napięciu bazuje świetny dokument Duńczyków Christiana Holtena Bonkego i Andreasa Koefoeda. Wszystko, co najistotniejsze, rozgrywa się w nim między Anną i Slawikiem. Ich związek jest filmowym lustrem, w którym odbijają się wszystkie nadzieje, lęki i nieprzepracowane obsesje bohatera: zarówno te, które napędzały go do działania, jak i te, które zwiodły go na manowce samozadowolenia.

Zadając modernistyczne z ducha pytanie, czy prawdziwa sztuka musi być efektem artystycznej samoofiary, reżyserzy może nie są przesadnie oryginalni, ale wydają się nadawać prosto z głowy Slawika. Jest on na tyle przystojny i charyzmatyczny, że jakoś łatwiej uwierzyć w sens podtrzymywania przez niego romantycznego etosu. Tancerz wie, czego chce i domyśla się, jaką cenę będzie musiał za to zapłacić. Najtragiczniejsze jest jednak to, że zamiast przegnać smutek i żal, taniec będzie je tylko podsycać.
1 10 6
Dziennikarz filmowy, redaktor naczelny portalu Filmweb.pl. Absolwent filmoznawstwa UAM, zwycięzca Konkursu im. Krzysztofa Mętraka (2008), laureat dwóch nagród Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones